W procesie pozyskiwania dobrych linków wykorzystujemy potencjał for internetowych oraz portali społecznościowych. Jest to zresztą zgodne z tym, co podpowiada nam samo Google:
“Udzielaj się na forach i blogach, miej jednak na uwadze, aby wnosić do nich pozytywny wkład, a wówczas internauci będą odwiedzać Twoją witrynę i do niej linkować.”
Do tego coraz większą popularność zyskują wpisy gościnne na branżowych blogach oraz możliwość brania udziału w rozmowach na portalach społecznościowych. Google daje nam jeszcze jedną mocną broń do ręki, która pozwala na budowanie reputacji w danej branży. Jak już zdążyliśmy się wielokrotnie przekonać, anonimowe rekomendacje dostępne choćby w porównywarkach cen nie są wiarygodnym źródłem informacji. Są agencje, które żyją z preparowania tego typu treści, ale internauci ewoluują i bardziej ufają poleceniom znajomych oraz osób uznawanych za autorytety w danej branży. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Mamy już w SERPach informacje o polecaniu (“plusowaniu”) stron przez naszych znajomych z kręgów: Ten system poleceń działa całkiem sprawnie i powiedzmy, że na chwilę obecną poprawia pozycje w Google polecanych stron tylko w obrębie znajomych polecanego i ich znajomych. Teraz możemy jeszcze polegać na opinii konkretnych autorów, których znamy i uważamy za autorytety. Mechanizm uwierzytelniania autorstwajest dość przemyślany i raczej eliminuje możliwość podszywania się pod kogoś innego. W wynikach wyszukiwania wygląda to tak:
Jak to się robi?
Z drugiej strony (jako autorzy), jeśli mamy odpowiednio ugruntowaną wiedzę i chcemy budować swoją reputację, możemy to robić dzięki profilowi na Google Plus. Wystarczy, że każdy opublikowany artykuł będzie zawierał link do profilu G+ (koniecznie z rel=author na końcu, np <a href=”https://plus.google.com/u/0/109057976580491900523?rel=author”>Marek Płatek</a>), na którym w sekcji Udziela się podamy link zwrotny do strony z opublikowanym artykułem.
dzięki za przydatną informację. Chyba nie doceniałam google+