6 sposobów unikania filtra na młodej domenie

Na napływ różnej jakości linków zewnętrznych nie mamy całkowitego wpływu i należy się zabezpieczyć przed niemiłymi konsekwencjami udziału osób trzecich w promocję i pozycjonowanie naszej strony. Tu i ówdzie można znaleźć informacje od zaniepokojonych webmasterów o tym, że w krótkim czasie zanotowali bardzo duży przyrost linków zewnętrznych z systemów wymiany linków czy narzędzi spamujących. Wobec zaburzenia procesu naturalnego pozycjonowania, nasza strona może obniżyć loty w SERPach. Mimo zapewnień „naszego” człowieka w Google – Guglarza, że linki zewnętrzne nie szkodzą, praktyka wskazuje, że jest to możliwe. Ale nie wszystko stracone!
Najgorzej mają serwisy startujące od zera. Rozbudowana i skuteczna akcja marketingowa złożona z kilku metod reklamy internetowej (np. mailing, reklamy AdWords, banery na portalach, akcja w TV) przyciąga tysiące użytkowników, a w pierwszej kolejności konkurentów. Nowa strona może zostać szybko zafiltrowana, gdy nagle w sieci pojawi się kilkaset tysięcy linków ze stron typu porno, warez, farmaceutyki, itp.

O tego typu zagrożeniach myśli się jeszcze przed opublikowaniem serwisu.

  1. W czasie gdy strona powstaje, na docelowej domenie powinna stanąć zapowiedź. Nie zwykły obrazek z informacją o stronie w budowie, bo gdy ktoś raz zobaczy taki ekran, już nie wróci. Ładny i prosty blog z informacjami na temat postępów w pracy oraz informacjami z branży pozwoli na złapanie wartościowych wejść i poznanie nowej marki.
  2. Dla webmastera będzie to strona, którą można już w małym stopniu linkować. Domena w tym czasie nabiera stażu i tak zwanej mocy, przez co później nie będzie tak podatna na ataki. Możemy zacząć pozycjonowanie domeny z tematyczną treścią jeszcze przed powstaniem docelowej strony. Wystarczy katalogowanie, może marketing szeptany, zaproszenie znajomych do linkowania.
  3. W ostatnim czasie modne staje się skupianie społeczności wokół różnego typu przedsięwzięć. Dzisiaj nawet sklepy z akcesoriami eksploatacyjnymi mają profile na facebooku i zachęcają do „lajkowania”. Prywatnie odnoszę się z dużą rezerwą do zjawiska (może z racji wieku), lecz publicznie przyznaję, że to działa. Oficjalny start powinien zostać poprzedzony zebraniem kilku lajkersów.
  4. Gromadzenie statystyk. Informacja to potęga i przewaga nad konkurentami. Warto pamiętać, że inne firmy mają swoje statystyki, posiadają wiedzę na temat wartości poszczególnych treści, pozycjonowania na określone słowa kluczowe, itp. Im wcześniej zajmiemy się analizą własnych danych, tym lepiej będziemy racjonalizować i optymalizować wydatki na reklamę.
  5. Na tym etapie możliwa jest zmiana domeny, przekierowanie w razie nieprzewidzianych problemów lub zmiany wizji przedsięwzięcia. Później każda zmiana będzie pociągać za sobą konsekwencje wizerunkowe. Zmiana nazwy (rebranding) jest kosztowna, spece z Orange coś o tym wiedzą;)
  6. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w odwodzie prowadzić alternatywną domenę w podobny sposób. Nabiera stażu, mocy, linków, zaufania. Najtrudniejsze będzie dostarczenie równie wysokiej jakości kontentu, ale przecież od czego jest nasza inwencja! Jeśli zamierzamy wprowadzić stronę produktową, to na drugiej domenie może znajdować się strona producencka lub zbiór opinii.

Szkodzenie w dobrej wierze.
W przypadku nowego katalogu stron trzeba liczyć się z tym, że dodający wpisy bardzo często je „dopalają”. Każdy we własnym zakresie dopala swój/swoje wpisy. Nie każdy potrafi oszacować skuteczną wielkość przyłożenia i daje „z zapasem”. Gdy zjawisko pomnożymy przez kilkanaście, kilkadziesiąt, czy kilkaset, zagrożenie całkowitym wyindeksowaniem młodego katalogu jest realne. Zanim pochwalisz się swoim nowym katalogiem stron, zadbaj o solidne linki stałe i wyeliminuj wszystkie niedoróbki, jakie mogą szkodzić stronie.

Na koniec jeszcze jeden sposób…

Można zrobić przekierowanie 301 ze starej, mocnej domeny na nową, która tę historię przejmie. Całą – dobrą i złą…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *