Wczoraj w naszych przeglądarkach zobaczyliśmy nowy sposób wyświetlania wyników Google. Wyniki wyszukiwania na frazy ogólne zostały silnie zregionalizowane. W zależności od tego, skąd łączymy się z siecią, dostajemy wyniki z Google Maps, a mapka powędrowała…. ponad linki sponsorowane z prawej strony.
Efekt wprowadzenia wyników Google Maps do naturalnych, z dużymi pinezkami po lewej zaskakuje i wprowadza chaos. Gdy mieliśmy dziesięć wyników organicznych i kilka reklam na różowym tle, strona była przejrzysta, wręcz ascetyczna, ale przecież (m.in.) za tę ascetyczność ludzie pokochali Google.
Na ekranie małego netbooka jeszcze mniej widać. W rozdzielczości 1024×600 nie pracuje się rewelacyjnie, ale korzystanie z Google zaczyna przypominać czytanie niusów na Onecie bez blokowanych reklam.
W rozdzielczości 1400×1050 łapię coraz częściej zaledwie 3 wyniki organiczne. Reszta to reklamy (można je wyciąć wtyczką do firefoksa), grafiki, filmy z youtube, a teraz dochodzą wyniki firm lokalnych.
Wiemy, że to nie ostatnie zmiany, ale jak na razie ich kierunek wymusza zmianę w procesach optymalizacji i pozycjonowania, a już na pewno wymusza zmianę cennika i sposobów rozliczania. Opłata za TOP i za „efekt” w roku 2011 będzie reliktem przeszłości. Screen poniżej obrazuje problem TOPu, bo jak widać, mamy na pierwszej stronie (w TOP10) 13 wyników…
Mieliśmy już sytuacje, kiedy w TOP10 razem z reklamami było 40 linków, ale obecnie linki regionalne silnie ingerują w wyniki organiczne. Dla firm regionalnych to duża szansa, natomiast w przypadku sklepów internetowych, lub o zasięgu ogólnokrajowym, to problem, z którym trzeba się zmierzyć. Najmniejsi znów będą mieć gorzej, będę płacić za pozycje, które nie muszą przynosić oczekiwanego rezultatu. Wystarczy dostać się w niewidoczne miejsce pod grafiką lub wynikiem z GM, na przykład na pozycji 6. Będzie ona słabiej klikana od pozycji 8-9, a poza tym 90-95% klików (więcej niż dotychczas) zbierze pierwsza trójka.
edit: 11:30
na blogu Google pojawiła się informacja: wyszukiwarka miejsc